Jakaś babka z kancelarii finansowej z Wawy, ponoć dostała mój nr kontaktowy i nazwisko od jakiegoś Piotra Żygadło. Jak powiedziałam, że nie znam nikogo takiego, to pani zaczęła kręcić, że jakiś wspólny znajomy może czy coś... nie chciało mi się z nią kłócić, że mieszkam na drugim końcu Polski, a w Wawie znam może z 5 osób i na pewno żadna z nim nie nazywa się Piotr Żygadło, więc grzecznie podziękowałam i się rozłączyłam.